Po perypetiach z pralką naszedł czas na pranie białego. Wreszcie!
Po wyjęciu z pudełka perły Perlux White czuć intensywny zapach. Dozowanie i metodyka prania taka sama jak w przypadku Perlux Color. W bębnie pralki wylądował szlafrok kąpielowy frotte, w celach testowych możliwości Perluxa skarpetki, których już ze względu na starość nie da się praktycznie doprać, a siedzą w szafie z sentymentu oraz inne części garderoby typowo białe.
Po wyjęciu z pralki zapach prania jest naprawdę śliczny. Delikatny i bardzo orzeźwiający, chociaż zapach samej perły jest bardzo intensywny i mnie osobiście się nie podobał. Jednak pranie pachnie przepięknie :) Przy rozwieszaniu następuje uważne oglądanie efektów. Szlafrok jest bielutki, odświeżony, bardziej biały jak przed praniem. Niestety, skarpetkom nawet Perlux nie dał rady. Pozostaje już chyba z szacunkiem je wywalić, albo zostawić na inne testy. Pozostała część prania jest miękka, delikatna, odświeżona i ślicznie pachnie. Ba, pokój po praniu pachniał świeżością perły przez kilka kolejnych dni.
Reasumując, Perlux White nie jest taką rewelacją, jakiej się spodziewałam, nie zmienia to jednak faktu, że środkiem piorącym jest świetnym. Zdecydowanie bardziej wolę Perlux Color, głównie ze względu na to jego odświeżenie koloru. Niemniej będę polecać obydwa Perluxy, ponieważ ich największym atutem, obok bardzo dobrych właściwości piorących, jest brak konieczności używania jakichkolwiek dodatkowych środków do prania/wybielania/zmiękczania/ochrony koloru.
U nas również do białego się nie sprawdził w dopieraniu ubrań
OdpowiedzUsuńZapraszamy na nasz blog
http://testujacarodzina.blogspot.com/
Gratuluję przyjemnej kampanii :-)
OdpowiedzUsuń