niedziela, 17 maja 2015

Szampon z glinką




Podczas niedawnych porządków w łazience w przepastnych czeluściach mojej szafki znalazłam takie oto saszetki z szamponem. Kompletnie zapomniałam o ich istnieniu. Jest to Szampon błotny z glinką Ghassoul z serii "Powitanie z Afryką" firmy Bielenda.

Skoro już znalazłam szampon, to wypadałoby go przetestować, bo po ilości saszetek wnioskuję, że zakupiłam je, wsadziłam do szafki i zapomniałam na czas dłuższy... :D A więc. Szampon pachnie dosyć ciężkim, mocnym zapachem. Nie umiem go zidentyfikować, ale bardzo mi się podoba. Jakby się tak zastanowić, to przywodzi na myśl ciężkie powietrze Afryki, przesycone kadzidłem i zapachem piżma. Czyli naprawdę przyjemnie. Szampon zdecydowanie wydajny nie jest. Jedna taka saszetka to na moje włosy było za mało (mam je trochę za ramiona). Musiałam dobrać drugą. Dwie saszetki za to pieniły się bardzo dobrze i porządnie umyły włosy, w sumie tak jak każdy normalny szampon.
Każdy z nas zna tę chwilę, gdy włosy zaraz po umyciu ślicznie pachną, a po godzince, dwóch zapach wietrzeje, zostawiając tylko czyste, puszyste włosy. W przypadku tego szamponu tak nie jest. Zapach utrzymał się na włosach całe dwa dni, a kiedy przez dłuższą chwilę wieczorkiem odpoczywałam, grzejąc włosy swoim ciałem, to te wygrzane miejsca pachniały jeszcze intensywniej. Pierwszy raz spotykam się z tak długo pachnącym szamponem.
Polecam więc każdej kobiecie, która lubi, by włosy oprócz bycia czystymi i puszystymi długo i ładnie pachniały. Zapach natomiast jest idealny na randki lub na wieczorne wyjście.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz